Dzisiejszy dzień był w sumie jednym z lepszych dni od kilku tygodni. Przyjechali do mnie rodzice, szkoda, że byli tak krótko, bo tylko 6 godzin, tata troche sie przespał. Gdy byli oni czułem się naprawde szczęśliwy, tego mi brakuje w prawdziwym domu. Potem jak pojechali spedziłem z dziewczyną miłe chwile obejrzeliśmy wczorajszy odcinek gry o tron, w sumie był nudny, nikt nikogo nie zabił ale przynajmniej zająłem sobie czas. Potem poleżeliśmy trochę, i obejrzeliśmy "Polowanie na druhny", film na filmwebie miał średnią ocenę, ale okazał się całkiem śmieszny i nawet miał jakiś przekaz: "Dążyć do własnego szczęscia i nie bać się nowych decyzji. Potem dostałem ataku depresi, od czasu do czasu dostaje takie napady, ale zapisałem się do psychiatry, moze to mi pomoże. Wszedłem na czaterie, popisać z kimś, dziewczyna poszła spać a ja czułem się samotny. Spotkałem kobietę po przejściach, która zostawiła męża który o wszystko ją obwiniał, i nawet chciał ja udezyć, nie chce sie taki stać, czasem dobrze jest z kimś tak porozmawiać anby zobaczyć jakim człowiekiem nie wolno być. Popisałem i w sumie doszedłem do tego samego wniosku co na filmie, zeby być szczęśliwym a nie uszczęśliwiać innych. Jest juz wpółdo drugiej ja kończe piwo, dzisiaj do pracy, mam nadzieje, że człowiek z którym przyszło mi współpracować wyśpi się i nie będzie miał humorków, nie wytrzymuje już psychicznie, przez tą pracę dostałem depresji, musze się rozliczać z każdej pierdoły, z tego, ze czytam dokumentację, z tego, że idę do toalety, z tego, że ide po herbatę itp... Ale cóż, może dostane chorobowe, żeby odpocząć od tej pracy, byle dotrwać do końca listopada aby zmienić tą pracę... Dobranoc.
Dzisiaj przyszedłem do pracy Pan S. nic nie zrobił wczoraj, więc musze zabrać się za prace, zeby znowu nie wypominali mi, ze przeglądam swoje commity z poniedziałku :( Jest dziesięć po ósmej a jego dalej niema...